sobota, 23 lipca 2011

zestaw prezentowy, pomidorki i mszyce

Wczoraj spotkałam się z moimi kuzynkami, jedna miała niedawno urodziny, a druga za chwilę będzie miała. Lat im nie liczę, ale była to okazja, żeby jakiś drobny prezencik im przygotować. Postanowiłam wykonać ramki, oczywiście odpowiednio postarzone przecierkami, bo lubię (na blogu stonogi można rzucić okiem na mój kursik na takie przecierki, gdyby ktoś był zainteresowany). Żeby podkreślić efekt starości potuszowałam jeszcze gdzieniegdzie brzegi. Tło obrazka stanowi karteczka wyrwana z jakiegoś starego i naprawdę kiepskiego angielskiego harlekina, więc było mi żal tylko trochę ;) Druk przykryłam cieniutką warstwą jasnej farby akrylowej. Na to nakleiłam motylki i proszę, rameczki gotowe:


Pojedynczo:



A na wypadek gdyby kuzynkom znudziły się motyle, postanowiłam przygotować alternatywną wersję wkładu obrazkowego - z inicjałem. Tło stanowi ten papier, lekko potuszowany, a literki to z takiego zestawu są. Tylko musiałam je nieco dostosować do potrzeb ;) Przetarłam lekko papierem ściernym i bardzo niedbale (żeby miały nierówną fakturę) pomalowałam farbą akrylową. Te literki są świetne, bo nie dość, że odpowiednio duże, to w dodatku samoprzylepne. Tak wygląda wersja nr 2:


Do kompletu dziewczyny otrzymały też po serduszku:


Podobno prezenty się podobały, ale kuzynki są dobrze wychowane, więc człowiek do końca nie wie, jaka jest prawda ;)

A przy okazji chciałam się pochwalić ogródkiem, a konkretnie pomidorkami (głównie koktajlowymi), które w tym roku eksperymentalnie uprawiamy - w doniczkach! I rosną sobie! W przyszłym roku na pewno posadzę więcej, pyszne są takie prosto z krzaczka!


Z kolei tegoroczną zmorą moją ogrodową są mszyce, wrrrrrrr. Mrówki, które bardzo upodobały sobie nasz ogródek i wciskają się też zupełnie nieproszone do domu (jeszcze nie odkryłam którędy), założyły sobie hodowlę, wredzizny jedne!!! I jedne i drugie odporne są na różne specyfiki, które stosujemy i na razie wygląda na to, że wygrywają :/ Gdyby ktoś nie widział nigdy mszyc, to proszę bardzo, zrobiłam fotki, powiększają się:



Paskudztwo, brrrrrrr...

Życzę wszystkim miłej niedzieli, dziś u mnie nie padało już, może jutro też nie będzie? Nam wszystkim życzę jeszcze słońca tego lata i pozdrawiam zaglądaczy! :)

niedziela, 17 lipca 2011

tak słodko, że aż...

Natchniona pudełkiem Oliwiaen przypomniałam sobie, że mam podobne - też po serku jakimś, przygotowane do zalterowania. A z kolei z przesytu pierwiastkiem męskim, który dominuje w moim domu (mąż i dwóch synów), mam chyba ostatnio fazę na przesłodzone kolorki. Tu zdecydowanie dominuje róż:



I mam wrażenie, że jest nieco shabby chic znów? Dlatego postanowiłam dołączyć swoją pracę do wyzwania Flower Power na blogu The Shabby Tea Room.
A jako że kropek rożnych na pudełeczku nie brakuje, to zgłaszam je również na Wyzwanie nr 3 - Kropka w kropkę w Galerii Rae :)

pozdrawiam wszystkich zaglądaczy!!!

czwartek, 14 lipca 2011

segregator shabby chic :)

Kiedy Kasia zaproponowała mi ozdobienie segregatora, zgodziłam się z ochotą. Ale kiedy zasugerowała papiery... No cóż, powiedzmy, że nie są do końca w "moim stylu", czymkolwiek on jest ;) Szybko jednak przypomniałam sobie, że od dawna planowałam podziałać nieco scrapowo w stylu shabby chic, a te przepiękne papiery Melissy Frances są do tego idealne! Do tego trochę rożnych dodatków (szczegółowe materiałoznawstwo na blogu stonogi) i takie coś wyszło:

Tu można przyjrzeć się bliżej szczegółom, zdjęcia się powiększają:



I jeszcze grzbiet:

Mogę powiedzieć całkiem szczerze, że mimo moich obaw (nie przepadam za precyzyjnym wycinaniem, a tu trzeba było dopasować papier do dziurek) nie było to bardzo trudne i w dodatku nawet nieźle się czuję w tym słodkim pastelowym stylu... Efekt mnie zadowala, a w tak ozdobionym segregatorze zamieszkają moje stempelki, ale o tym jeszcze napiszę później... :) A Wam się podoba?

Pracę zgłaszam na wyzwanie z paletą The Scrap Cake. Widać chyba, ze wybrałam kolorystykę Jasnej Strony Życia? :)

środa, 13 lipca 2011

pozdrowienia z wakacji :)

Spędziłam kilka dni nad naszym morzem, ale strasznie brakowało mi scrapowania.... Udało mi się znaleźć sklep (jedyny chyba w tej wsi całoroczny), w którym nabyłam niezastąpionego Magica (niestety bez precyzyjnej końcówki) i taki obrazek stworzyłam:



Zapewne chcecie wiedzieć w czym ten obrazek się znajduje? Otóż jest to mapownik! Taki prawdziwy, zakupiony za całe 3 złote w Markecie Wojskowym :) Odkryliśmy to cudowne miejsce w trakcie poszukiwań bankomatu ;) Gdyby ktoś był w okolicach Kołobrzegu, to szczerze polecam! A to cudeńko rozkłada się jak 3-częściowy parawanik, ale ja postanowiłam wykorzystać go jako ramkę. Pozostała zawartość obrazka to znaleziska z plaży i fragment rolki po papierze toaletowym, a jego tło stanowi przekładka z mapownika. Śmieszny, ale pomógł mi przetrwać trudne chwile odcięcia od netu i moich wszystkich przydasi. A teraz może nawet na ścianie zawiśnie, kto wie... :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...